W poprzednim rozdziale
- No nie ma gadania, jemy tort i lecimy do „Energy” trzeba oblać 17-stkę – odparł Piotrek i puścił oczko.
- Poprawka wy jedziecie – odparłam
- No, a ty z nami – wtrącił się Sebastian
- Dzięki ale nie
- Ale my nie przyjmujemy sprzeciwu – odrzekła Magda
- No ale…- spojrzałam na nich
——–
- Nie ma żadnego ale. Wyszukamy ci coś do ubrania i jedziemy się
bawić – dziewczyny podeszły do mojej szafy i szukały czegoś do ubrania, a
ja siedziałam z nietęgą miną
- Co jest? – szepnął mi na ucho Damian gdy reszta zajadała się tortem
- No bo tam do klubu chodzi Konrad z kolegami, a chyba nie muszę ci tłumaczyć kto to prawda?
- No to nie widzę problemu. Pojedziesz, pobalujesz i pokażesz im swoje piękno – wyszczerzył się
- Taa.. którego nie ma – uśmiechnęłam się chamsko
- Nie marudź – poczochrał mnie po włosach
Dziewczyny po dłuższej naradzie doszły do wniosku że muszę pokazać
swoje długie nogi i wybrały mi małą czarną do tego szpilki. Włosy mi
wyprostowały, a Magda zrobiła mi makijaż. Stanęłam przed lustrem i się
sobie przyglądałam. Nie uśmiechało mi się tam jechać. Sukienka była jak
dla mnie za krótka, makijaż za mocny. Najchętniej pojechałabym w rurkach
i bluzce albo w ogóle ale skoro już przyjechali to im nie odmówię.
Przecież jak mi się nie spodoba to zawsze mogę wrócić prawda?
- Tylko nie wracajcie za wcześnie – dobiegł nas głos mamy jak już
wychodziliśmy. Serio!? To była moja mama? Ta która zawsze czepiała się
że za późno wracam, a teraz sama mi każe wracać późno? Co to jest? Czy
to jakaś ukryta kamera? W sumie z drugiej strony może ten wypad do klubu
dobrze mi zrobi. Modliłam się aby ich nie spotkać. Ten klub znajdował
się 20 minut od mojego domu więc wybraliśmy się na piechotę. Ja prawie
wcale się nie odzywałam. Po prostu nie miałam o czym z nimi dyskutować.
Gdy dotarliśmy do klubu bez problemu mnie wpuścili. Znajomy mojego brata
był właścicielem więc było po znajomości. Zaprowadził nas do pustej
loży i pech chciał że obok naszej siedział Konrad z kolegami i tak
zwanymi plastikami z naszej szkoły. To się nazywa szczęście we własne
urodziny nieprawdaż? Automatycznie się odwróciłam i chciałam stamtąd
wyjść. I jeszcze jego spojrzenie pełne zaskoczenia gdy mnie zobaczył.
Zatrzymały mnie ręce Damiana na moich biodrach
- Pamiętasz? Pojedziesz, pobalujesz i pokażesz swoje piękno więc?
Siadaj i nie marudź – odwrócił mnie przodem do stolika i posadził. Nie
wiem czy oni robią to specjalnie lub to przypadek. ?Nie, nie, nie
przypadków nie ma to spisek przeciwko mnie w moje urodziny pięknie. Na
przeciwko mnie siedział nie kto inny jak pan który zawrócił mi w głowie i
głupek się jeszcze na mnie patrzył.
Moim postanowieniem było aby nie patrzeć na niego tej nocy no ale jak
można nie patrzeć na chłopaka który od roku czarował swoim uśmiechem i
spojrzeniem chociaż on o tym nie wiedział. Piotrek przyniósł wszystkim
drinka. Byłam przeciwna piciu alkoholu bo w końcu jestem niepełnoletnia
ale nie ja jedyna w tym gronie no i ich spojrzenie mówiło samo za
siebie. Upiłam parę łyków i poczułam jak gorzki płyn przepływa przez mój
przełyk rozgrzewając go. Pierwszy drink za nami tak samo jak drugi i
trzeci. Alkohol pomału uderzał do głowy dodając odwagi. Dziewczyny
wyciągnęły mnie na parkiet zachęcając do tańca. Tańczyliśmy bardzo
odważnie w rezultacie czego dużo męskich głów było zwrócone w naszą
stronę.
—————————
Mamy kolejny rozdział.
Trzymajcie za mnie jutro kciuki!
Czytać i komentować :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz