Po paru
kawałkach usiedliśmy na miejsca aby troszkę odpocząć. Wnet z głośników
poleciały pierwsze takty Ira – Nie daj mi odejść. Spojrzałam na naszą
grupkę. Wszyscy podnieśli się i ruszyli w stronę parkietu. Chłopcy
tańczyli ze swoimi dziewczynami. Przytuleni bujali się w rytm melodii. W
naszej loży byłam tylko ja. Dopijałam już kolejnego drinka nawet nie
wiem który to już. Spoglądałam na nich. Byli tacy szczęśliwi, zakochani
do szaleństwa. Byłam ciekawa co takiego we mnie jest że ludzie ze szkoły
mnie nienawidzą. Co ja im zrobiłam? Czy ja nie mogę być szczęśliwa? Nie
mogę spotkać tego jedynego? Z oczu popłynęły mi łzy. Otarłam je szybko i
spojrzałam w bok. Tam spotkałam się ze wzrokiem Konrada. Patrzyłam na
niego, a on na mnie. Żadne z nas nie odrywało wzorku. Do Konrada mówiła
coś Ania pierwsza z tlenionych blondynek w naszej szkole. Ona wcale nie
zwracał uwagi na nią. Ciągle swój wzrok wlepiony miał we mnie. Poczułam
jak serce bije mi szybciej, a ciało zalewa fala gorąca. Chodź nie
chciałam to wiedziałam że dalsze patrzenie na niego nie wyjdzie mi na
dobre. Oderwałam wzrok od niego, dopiłam drinka i wstałam od stolika.
Poszłam do łazienki aby poprawić makijaż. Prze płacz był lekko
rozmazany. Weszłam do łazienki i ujrzałam pod ścianą dziewczynę.
Siedziała na podłodze i płakała.Jej włosy były roztrzepane, ubrania
lekko poszarpane. Na całe twarzy rozmazany tusz mieszał się z krwią
wypływającą z rozwalonego łuku brwiowego. W pierwszej chwili
przestraszyłam się i chciałam wyjść ale coś mnie zatrzymało. Mimo
rozmazanego makijażu i poszarpanych ubrać, rozpoznałam ją. Była jedną z
grupki najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Zdziwiłam się ponieważ na co dzień była to dziewczyna pewna siebie, chamska i nigdy nie widziałam
aby uroniła jakąkolwiek łzę w miejscu gdzie przebywa wiele sposób. A
teraz wygląda na osobę skrzywdzoną, słabą która prosi o pomoc. Niepewnie
do niej podeszłam, ukucnęłam przy niej pomału.
- Przepraszam stało się coś? – złapałam ją za ramię i czekałam na jakikolwiek jej ruch, podniosła głowę
- Odczep się! Nie potrzebuje niczyjej pomocy – wrzasnęła
- Dobra jejku. Ktoś chce ci pomóc, a ty się drzesz – wstałam i podeszłam do lustra aby poprawić makijaż
-
Zgw..zgwałcił mnie, on mnie zostawił…straciłam ich wszystkich…On był dla
mnie wszystkim, dawał nadzieję na lepsze jutro, a teraz? Nie mam nikogo
– wykrzyczała i kolejny raz wybuchła płaczem
Podeszłam
do niej i przykucnęłam ponownie przy niej. W pewnej chwili przytuliła
się do mnie. Byłam pewna że chodzi o jej przyjaciółki. Ale nie
wiedziałam co za chłopak ją zostawił i kto ją zgwałcił.
- Cii… powiedz wszystko po kolei. On cię zgwałcił i zostawił? – nie rozumiałam nic z tego co mi wcześniej powiedziała
- Nie…On
mnie zostawił dziś przed klubem przyszedł powiedział że nie chce się
zadawać z kimś kto nie szanuje nikogo w koło po tym wszystkim usiadłam
sobie na ławce tu w pobliżu i wtedy on ….- głos jej się załamał
- Wiesz że musisz to zgłosić gdzieś? – spytałam niepewnie
- Nie, nie chcę! Nie znam go! – wykrzyczała
- Słuchaj
tutaj nie będziesz miała spokoju. Poczekaj na mnie ja zaraz wrócę ok? –
skinęła głową, a ja szybko wybiegłam z łazienki, wbiegając na jakiegoś
kolesia.
Szybko odnalazłam znajomego mojego brata który był zarówno ochroniarzem jak i właścicielem
- Pamiętasz mnie? – zapytałam niepewnie
- No wiadomo jesteś siostrą Damiana – uśmiechnął się
- Tak, tak zgadza się. Mam sprawę
- Coś się stało?
- Tak, nie …
w zasadzie nic poradzę sobie potrzebuje tylko jakiegoś spokojnego
miejsca – spojrzał na mnie z uśmiechem – koleżanka ma problem, serio
poważny problem
- Ok idź do baru tam powiedź że ja kazałem żeby dali ci klucz do pokoju rezerwowego
- Dzięki – uśmiechnęłam się i pognałam do baru
Tam bez
problemu dostałam klucz i barman całkiem przystojny wytłumaczył mi jak
mogę się dostać do pokoju. Po krótkiej instrukcji wróciłam do łazienki.
Zabrałam stamtąd dziewczynę i poszłam z nią do pokoju.
- Dziękuje ci za pomoc tak na prawdę wcale nie musiałaś mi pomagać – odezwała się gdy już się uspokoiła – Karolina jestem
- Nadia – uśmiechnęłam się
W łazience która znajdowała się przy pokoju znalazłam apteczkę. Wyciągnęłam z niej wodę utlenioną i bandaż.
- Przemyję
ci łuk brwiowy. Nie znam się na tym ale wydaje mi się że powinnaś udać
się z tym do lekarza bo bez zszycia się chyba nie obejdzie – spojrzałam
na nią
Kiwnęła
głową więc z delikatnością przemywałam się ranę. Nie wiem czemu ale
poczułam że ta dziewczyna darzy mnie zaufaniem. Dziwne uczucie ale mimo
wszystko pomogłam jej.
- Słuchaj! Wiem że dla ciebie to trudne ale na prawdę powinnaś się udać do lekarza i na policję
- Nie chcę. Boję się…jak ja to mu powiem? Jak powiem rodzicom.
- Ale to nie jest twoja wina. Nie prosiłaś się o to. Zostałaś zgwałcona. A ten typ powinien za to odpowiedzieć.
- Masz rację – pokiwała głową – pójdę dziś zaraz po imprezie
- Nic nie sugeruje ale powinnaś pójść jak najszybciej. Bandaż przecieka krwią.
- A pomożesz mi jeszcze z czymś ? – spojrzała na mnie
- Z czym?
- Pójdziesz
po Konrada lub mojego brata. On gdzieś z nim siedzi – zamarłam. Miałam
się do nich odezwać? No ale skoro już jej tyle pomogłam to chyba to mogę
dla niej zrobić.
Wstałam i poszłam szukać na sali Konrada lub jego koleżków.
Odnalazłam ich. Siedzieli przy loży. Niepewnie do nich podeszłam
- Który z wam to brat Karoliny?
- A co
chcesz się do nich wkręcić. Tam takich nie przyjmują – odezwał się jeden
z nich. Złość przepełniała mnie coraz bardziej ale nie mogłam im tego
pokazać.
- Wiesz co!
Mam w dupie to co o mnie myślisz. I dobrze bym radziła jeśli któryś z
wam jest jej bratem to niech pójdzie ze mną bo kazała mi zawołać jej
brata
Od razu wstał chłopak który siedział koło Konrada
- To ja jestem jej bratem.
- Świetnie to w takim razie chodź ze mną bo cię teraz bardzo potrzebuje.
Poszedł za mną. Jak zobaczył ją taką zapłakaną przeraził się.
- Dobra ja
was zostawię. Jak wyjdziecie, zamknijcie pokój i klucz oddajcie w barze.
– kiwnęli głowami więc zostawiłam ich i wróciłam do loży.
—————–
Jestem z kolejny rozdziałem.
Mam nadzieję że wam się podoba, niebawem pojawi się zakładka bohaterowie.
Czytać i komentować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz