piątek, 9 maja 2014

Rozdział IV

Po paru kawałkach usiedliśmy na miejsca aby troszkę odpocząć. Wnet z głośników poleciały pierwsze takty Ira – Nie daj mi odejść. Spojrzałam na naszą grupkę. Wszyscy podnieśli się i ruszyli w stronę parkietu. Chłopcy tańczyli ze swoimi dziewczynami. Przytuleni bujali się w rytm melodii. W naszej loży byłam tylko ja. Dopijałam już kolejnego drinka nawet nie wiem który to już. Spoglądałam na nich. Byli tacy szczęśliwi, zakochani do szaleństwa. Byłam ciekawa co takiego we mnie jest że ludzie ze szkoły mnie nienawidzą. Co ja im zrobiłam? Czy ja nie mogę być szczęśliwa? Nie mogę spotkać tego jedynego? Z oczu popłynęły mi łzy. Otarłam je szybko i spojrzałam w bok. Tam spotkałam się ze wzrokiem Konrada. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Żadne z nas nie odrywało wzorku. Do Konrada mówiła coś Ania pierwsza z tlenionych blondynek w naszej szkole. Ona wcale nie zwracał uwagi na nią. Ciągle swój wzrok wlepiony miał we mnie. Poczułam jak serce bije mi szybciej, a ciało zalewa fala gorąca. Chodź nie chciałam to wiedziałam że dalsze patrzenie na niego nie wyjdzie mi na dobre. Oderwałam wzrok od niego, dopiłam drinka i wstałam od stolika. Poszłam do łazienki aby poprawić makijaż. Prze płacz był lekko rozmazany. Weszłam do łazienki i ujrzałam pod ścianą dziewczynę. Siedziała na podłodze i płakała.Jej włosy były roztrzepane, ubrania lekko poszarpane. Na całe twarzy rozmazany tusz mieszał się z krwią wypływającą z rozwalonego łuku brwiowego. W pierwszej chwili przestraszyłam się i chciałam wyjść ale coś mnie zatrzymało. Mimo rozmazanego makijażu i poszarpanych ubrać, rozpoznałam ją. Była jedną z grupki najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Zdziwiłam się ponieważ na co dzień była to dziewczyna pewna siebie, chamska i nigdy nie widziałam aby uroniła jakąkolwiek łzę w miejscu gdzie przebywa wiele sposób. A teraz wygląda na osobę skrzywdzoną, słabą która prosi o pomoc. Niepewnie do niej podeszłam, ukucnęłam przy niej pomału.
- Przepraszam stało się coś? – złapałam ją za ramię i czekałam na jakikolwiek jej ruch, podniosła głowę
- Odczep się! Nie potrzebuje niczyjej pomocy – wrzasnęła
- Dobra jejku. Ktoś chce ci pomóc, a ty się drzesz – wstałam i podeszłam do lustra aby poprawić makijaż
- Zgw..zgwałcił mnie, on mnie zostawił…straciłam ich wszystkich…On był dla mnie wszystkim, dawał nadzieję na lepsze jutro, a teraz? Nie mam nikogo – wykrzyczała i kolejny raz wybuchła płaczem
Podeszłam do niej i przykucnęłam ponownie przy niej. W pewnej chwili przytuliła się do mnie. Byłam pewna że chodzi o jej przyjaciółki. Ale nie wiedziałam co za chłopak ją zostawił i kto ją zgwałcił.
- Cii… powiedz wszystko po kolei. On cię zgwałcił i zostawił? – nie rozumiałam nic z tego co mi wcześniej powiedziała
- Nie…On mnie zostawił dziś przed klubem przyszedł powiedział że nie chce się zadawać z kimś kto nie szanuje nikogo w koło po tym wszystkim usiadłam sobie na ławce tu w pobliżu i wtedy on ….- głos jej się załamał
- Wiesz że musisz to zgłosić gdzieś? – spytałam niepewnie
- Nie, nie chcę! Nie znam go! – wykrzyczała
- Słuchaj tutaj nie będziesz miała spokoju. Poczekaj na mnie ja zaraz wrócę ok? – skinęła głową, a ja szybko wybiegłam z łazienki, wbiegając na jakiegoś kolesia.
Szybko odnalazłam znajomego mojego brata który był zarówno ochroniarzem jak i właścicielem
- Pamiętasz mnie? – zapytałam niepewnie
- No wiadomo jesteś siostrą Damiana – uśmiechnął się
- Tak, tak zgadza się. Mam sprawę
- Coś się stało?
- Tak, nie … w zasadzie nic poradzę sobie potrzebuje tylko jakiegoś spokojnego miejsca – spojrzał na mnie z uśmiechem – koleżanka ma problem, serio poważny problem
- Ok idź do baru tam powiedź że ja kazałem żeby dali ci klucz do pokoju rezerwowego
- Dzięki – uśmiechnęłam się i pognałam do baru
Tam bez problemu dostałam klucz i barman całkiem przystojny wytłumaczył mi jak mogę się dostać do pokoju. Po krótkiej instrukcji wróciłam do łazienki. Zabrałam stamtąd dziewczynę i poszłam z nią do pokoju.
- Dziękuje ci za pomoc tak na prawdę wcale nie musiałaś mi pomagać – odezwała się gdy już się uspokoiła – Karolina jestem
- Nadia – uśmiechnęłam się
W łazience która znajdowała się przy pokoju znalazłam apteczkę. Wyciągnęłam z niej wodę utlenioną i bandaż.
- Przemyję ci łuk brwiowy. Nie znam się na tym ale wydaje mi się że powinnaś udać się z tym do lekarza bo bez zszycia się chyba nie obejdzie – spojrzałam na nią
Kiwnęła głową więc z delikatnością przemywałam się ranę. Nie wiem czemu ale poczułam że ta dziewczyna darzy mnie zaufaniem. Dziwne uczucie ale mimo wszystko pomogłam jej.
- Słuchaj! Wiem że dla ciebie to trudne ale na prawdę powinnaś się udać do lekarza i na policję
- Nie chcę. Boję się…jak ja to mu powiem? Jak powiem rodzicom.
- Ale to nie jest twoja wina. Nie prosiłaś się o to. Zostałaś zgwałcona. A ten typ powinien za to odpowiedzieć.
- Masz rację – pokiwała głową – pójdę dziś zaraz po imprezie
- Nic nie sugeruje ale powinnaś pójść jak najszybciej. Bandaż przecieka krwią.
- A pomożesz mi jeszcze z czymś ? – spojrzała na mnie
- Z czym?
- Pójdziesz po Konrada lub mojego brata. On gdzieś z nim siedzi – zamarłam. Miałam się do nich odezwać? No ale skoro już jej tyle pomogłam to chyba to mogę dla niej zrobić.
Wstałam i poszłam szukać na sali Konrada lub jego koleżków.
Odnalazłam ich. Siedzieli przy loży. Niepewnie do nich podeszłam
- Który z wam to brat Karoliny?
- A co chcesz się do nich wkręcić. Tam takich nie przyjmują – odezwał się jeden z nich. Złość przepełniała mnie coraz bardziej ale nie mogłam im tego pokazać.
- Wiesz co! Mam w dupie to co o mnie myślisz. I dobrze bym radziła jeśli któryś z wam jest jej bratem to niech pójdzie ze mną bo kazała mi zawołać jej brata
Od razu wstał chłopak który siedział koło Konrada
- To ja jestem jej bratem.
- Świetnie to w takim razie chodź ze mną bo cię teraz bardzo potrzebuje.
Poszedł za mną. Jak zobaczył ją taką zapłakaną przeraził się.
- Dobra ja was zostawię. Jak wyjdziecie, zamknijcie pokój i klucz oddajcie w barze. – kiwnęli głowami więc zostawiłam ich i wróciłam do loży.
—————–
Jestem z kolejny rozdziałem.
Mam nadzieję że wam się podoba, niebawem pojawi się zakładka bohaterowie.
Czytać i komentować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz