wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział XXiX " Coś we mnie więdnie kiedy Ciebie nie ma. I czuje jakby zatrzymała się ziemia"

 " Chcę Ciebie dzisiaj, jutro, w przyszłym tygodniu
i przez resztę mojego życia"



Nad ranem obudził nas płacz Natalki. Zaczęłam się śmiać widząc minę Konrada która jak wiadomo nie była zadowolona z pobudki. Z grymasem wstał, ubrał się i razem poszliśmy do kuchni w którym Ola robiła śniadanie. Dałam jej całusa w policzek i zrobiłam herbatę. Upiłam kilka łyków i podeszłam do Natalki która miała zamiar płakać ale zaczęłam zabawiać ją jej ulubioną maskotką. Około południa poszłam do domu. Mama dziś musiała jechać do pracy bo zamieniła się z koleżanką, a tata pojechał w delegację. A jak wiadomo zostawić Alana z Amelką samych to będzie tak jak ostatnio. Wchodząc do domu usłyszałam rozmowę Alana z jakąś dziewczyną. Głos był mi znajomy tak jakby Karoliny. Nie było mi to dziwne że jest u mnie w domu ale że tak w inny sposób rozmawia z Alanem.
- Hej. Jestem już - krzyknęłam ściągając skórę
- O hej - wyjrzał Alan - nie musiałaś przychodzić radzę sobie - zaśmiał się
- Cześć Nadia - przywitała się Karolina
- A wy co tak tu razem? - uniosłam brew
- Czekam na Ciebie - wytknęła mi język
- Tak zważając na to że Alan dopiero mi powiedział że mogłam zostać u Konrada - zaśmiałam się
Podreptałam do salonu przywitać się z Amelką, a później poszłam do kuchni w którym przebywali Alan i Karolina.
- No to jak dowiem się czegoś czy nic? - zapytałam siadając na blacie
- Damian jest u Magdy, mama w pracy, a tata w delegacji - uśmiechnął się Alan
- Wiem że błyskotliwy nie jesteś ale nie o to mi chodziło - sprostowałam
- Ty jej powiedź - wyszeptała Karolina
- No bo yy - zaczął się jąkać
- Dobra krótka piłka. Jesteście razem czy nie? - próbowałam udać poważną ale mało co nie wybuchnęłam śmiechem
- Jesteśmy - spojrzała na mnie niepewnie Karolina
- To dobrze - uśmiechnęłam się, Karolina chciała się odezwać - nie, nie mam nic przeciwko i nie jestem zła - uśmiechnęła się
Poszliśmy wszyscy do salonu. Alan włączył jakiś film, a ja SMS - owałam z Konradem. Amelka bawiła się lalkami.
- Damian dziś będzie w domu? - spojrzałam na Alana
- Dalej się kłócicie? Nadia odpuścili byście w końcu, jesteście rodzeństwem, a zachowujecie się jak wrogowie - spojrzał na mnie
- Dobrze wiesz że to on nie akceptuje Konrada, chciałabym się z nim normalnie odzywać ale to on wszczyna kłótnie. Sam byłbyś zły gdyby on załóżmy nie akceptował Karoliny i wyzywał ją od Debili, oszustów i innych podobnych wyzwisk o których nie chce mówić przy Amelce - po policzku spłynęła mi łza. Odwróciłam się by ją szybko otrzeć ale i tak Alan to zauważył i Karolina. To niestety była prawda. Damian gdy tylko mógł obrażał Konrada nie przebierając w słowach.
- Hej mała nie płacz - przytulił mnie Alan - wiesz jaki ma charakter. Nie musi go akceptować ważne że my wiemy co do ciebie czuje i że dba o Ciebie. A on? No cóż nie możemy wpłynąć na to co on myśli o nim. - wyszeptał i pocałował mnie w czoło.
- Nie mówiłaś że Damian się tak zachowuje w stosunku do Konrada - spojrzała na mnie Karolina
- Bo myślałam że to zazdrość - wyszeptałam - Przepraszam ale idę do siebie - uśmiechnęłam się i opuściłam ich.
Włączyłam muzykę i rzuciłam się na łóżko. Momentalnie zaczęły spływać mi łzy, poduszka robiła się coraz to bardziej mokra, a ja gdy tylko pomyślałam o tym jak go obraża i słyszałam kolejny raz w myślach słowa Damiana kolejne łzy spływały. Miałam dość ciągłych kłótni z bratem który był ważny. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon.
- Tak mamuś? - próbowałam aby mój głos był wesoły ale na marne
- Stało się coś? - spytała
- Nie wydaje ci się. A czemu dzwonisz?
- Chciałam się dowiedzieć czy dom nie stoi w płomieniach - zaśmiała się
- Nie, nie. Radzimy sobie - także się zaśmiałam chodź raczej był to wymuszony uśmiech
- Dobrze to dobranoc - rozłączyła się
Zeszłam na dół akurat w kuchni była tylko Karolina. Nalałam sobie soku i usiadłam obok niej
- Naprawdę tak jest jak mówiłaś?
- Tak. Damian nienawidzi Konrada. Wyzywa go od najgorszych, a nawet powiedział mi w twarz że jestem jego kolejną zabawką którą przeleci i zostawi. Rozumiesz? Własny brat. Poczułam się wtedy jakby traktował mnie jak łatwo panienkę, jak dziwkę - odparłam i kolejny raz polały się łzy
- Nie płacz, proszę - przytuliła mnie
- Karolina ja mam już dość kłótni z nim. Za każdym razem jak on jest w domu i ja to są kolejne zarzuty, codzienne pytania czy już mnie przeleciał - spojrzałam na nią - nie mam już siły aby go olewać.
- Nie olewaj, po prostu jak będzie gadał to wyjdź z pomieszczenia lub walnij go w twarz. Musi się w końcu ogarnąć. A jak to nie pomoże to weź od mamy pierścionek ma chyba jakiś zaręczynowy i powiedź że ci się oświadczył wcześniej uprzedzając mamę żeby się nie zdziwiła - uśmiechnęła się
- Dziękuje - pocałowałam ją w policzek
Późnym wieczorem kiedy Amelka już spała, przyszli do mnie oboje z gorącą czekoladą i powiedzieli że nie wyjdą dopóki szczerze nie będę się uśmiechała. Siedzieli u mnie chyba do 3 nad ranem aż w końcu bez sił usnęliśmy wszyscy u mnie w pokoju.



-----------
Witam :)
Postanowiłam dodać dziś ponieważ jutro nie będę miała czasu :)
Liczę że sie podoba :D
Oraz chciałam Życzyć Szampańskiej zabawy Sylwestrowej.
Pochwalcie się gdzie spędzacie Sylwestra?
Ja siedzę w domu ale za to z przyjaciółkami i chłopakiem ;3
Może nie tak superowo ale fajnie <3

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział XXVIII "Każda chwila z Tobą to szczęście, którego nie oddam nikomu! "

" Jestem zazdrosna o każdą dziewczynę którą przytuliłeś, 
bo miała przez chwilę w mionach cały mój świat. "
 

Wyszłam ze szkoły zaraz po skończeniu lekcji. Tata już na mnie czekał na parkingu. Obiecałam ze dziś razem z Alanem i Amelka pojedziemy na zakupy. Po drodze do galerii odebrałam Amelkę i ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca. Pierwszym odwiedzonym miejscem był supermarket. Robiąc zakupy z Alanem wrzucaliśmy wszystko co jest nam mniej lub więcej potrzebne. Po zakupach pojechaliśmy do galerii. Przez całą drogę męczyłam ich ze muszę sobie kupić nowe ubrania co w rezultacie wyszło ze Alan i Amelka też na tym skorzystali
- i co nie opłaciło się iść do sklepu z ubraniami ? - zapytałam gdy wychodziliśmy
- oj no opłacało - stwierdził
- to teraz może ładne Dziękuje ?
- Dziękuje ci Nadio ze mnie tu zabrałaś pasuje? - zaśmiał się
- tak ale żelki i tak są moje - odparłam i minęłam go idąc za Amelka
Do domu wróciliśmy o 17 zabierając ze szkoły Damiana. Zanieśliśmy zakupy do kuchni. Pomogłam mamie rozpakować zakupy
- Mamuś jak odbierałam dziś Amelkę to jej pani powiedział ze w środę organizowane jest jakieś przedstawienie i prosiła żeby ktoś był z rodziny
- ja w środę nie mogę, Piotr też nie - odparła
- ja kończę o 13 więc mogę pójść
- na prawdę ? - spojrzała na mnie
- tak - uśmiechnęłam się
Po rozpakowaniu zakupów poszłam do siebie na górę. Przymierzyłam spodnie, sukienkę i buty. Wszystko było dobre i zadowolona z zakupów wrzuciłam je do kosza na pranie. Otwierając swoją szafę przeszłam szok. Wszystko było w totalnym nieładzie. A że jutro Sobota to postanowiłam trochę posprzątać. Na głośniki puściłam swoje ulubione kawałki i wzięłam się za sprzątanie. W tle leciał rap, a ja wyrzuciłam wszystko dosłownie wszystko. Przejrzałam i ubrania które były dobre dokładnie złożyłam i układałam na kupkę, a te które nie były już dobre lub nie chodziłam w nich odkładałam na oddzielną kupkę ponieważ nie widziałam sensu trzymania ich dalej w szafie skoro tylko zajmowały niepotrzebnie miejsce. Sukienki które leżały w stercie ubrań powiesiłam na wieszaki, buty poustawiałam obok siebie, a ubrania ułożyłam na półeczkach. W pokoju mam jedną wielką szafę przesuwaną w której co prawda ledwo mieszczą się moje ubrania ale nie chcę kolejnych mebli. Wystarczy mi to co jest. Gdy ubrania już były poskładane, wyjęłam z szafy pudełka abyś sprawdzić co w nich jest. Były to starsze zdjęcia, jakieś moje rysunki, zapiski i wszystkie takie duperele które zabrałam ze starego domu a które przywoływały dużo wspomnień. Uśmiechałam się gdy je przeglądałam. W szafie również stała moja tablica na którą już niedługo przykleję nasze zdjęcia z Konradem, Alanem, Amelką i Damianem. Taka jedna wielka sklejka zdjęciowa. Schowałam pudełka na ich miejsce. Podreptałam na dół po worki na ubrania które miałam zamiar oddać dzieciom z Domu Dziecka. Im zawsze ubrania się przydają. Wróciwszy na górę złożyłam i spakowałam ubrania. Myślałam że poradzę sobie z nimi sama ale jednak będę zmuszona poprosić jutro tatę żeby zawiózł ze mną do nich. Gdy skończyłam wzięłam książkę i usiadłam na parapecie z zamiarem przeczytania jednak mój telefon się odezwał. Gdy zauważyłam że Konrad przysłał mi wiadomość i odebrałam
  " Hej co robisz ? " 

  " Hej mam zamiar przeczytać książkę, a co? Jakieś propozycję? :D "

  " Noo a zachęciłoby cie to że jestem sam z Olą w domu i się nudzimy z małą  :) "

  " Noo wiesz interesująca propozycja, zobaczę co da się zrobić "

Z uśmiechem zeskoczyłam z parapetu i podreptałam do kuchni
- Mamuś mogłabym pójść do Konrada? - przysiadłam na stołku, widziałam jak Damian mi się przygląda
- Na noc? - spojrzała na mnie
- No nie wiem, siedzi sam w domu z Olą i jej córką. Nudzi im się - uśmiechnęłam się
- Dobrze to idź, tylko zadzwoń jak byś chciała zostać na noc lub jakbyś miała wracać w nocy ok?
- Dziękuje, jesteś kochana - pocałowałam ją w policzek
  " Za 10 minut będę " - odpisałam Konradowi
Z szafy wyjęłam leginsy, koszulę. Szybko się ubrałam. Zabrałam jeszcze torebkę wkładając do niej portfel na wypadek gdyby im coś strzeliło do głowy typu wypad na miasto, słuchawki bo był one nieodłączną częścią mnie i telefon. Na dole założyłam buty i kurtkę, pożegnałam się z Amelką bo nawet jakbym miała dziś wrócić do domu to ona już pewnie będzie spać i wyszłam. Do Konrada nie mam tak daleko. 5 minut przez park, przejść na drugą stronę ulicy, a później to tylko chwilka i jest się już pod jego domem. Mama wybierając dom miała dobrą intuicję bo dzięki niej mam blisko do nich wszystkich. Jak zwykle moja droga mijała mi ze słuchawkami w uszach. Gdy doszłam pod furtkę wyjęłam z uszu słuchawki i weszłam na posesję Konrada. Przywitał mnie " Junior" pies Konrada. Radosne zamerdał ogonem kiedy mnie zauważył. Podbiegł i zaczął na mnie skakać
- Junior uspokój się - zaśmiałam się
Odpowiedzią było tylko zaszczekanie
- Junior ona jest moja - na dwór wyszedł Konrad w samych spodenkach
- Zwariowałeś! Jest jesień, a ty w samych spodenkach - ochrzaniłam go, czasem był nieodpowiedzialny
- Też się cieszę że cię widzę - pocałował mnie
Weszliśmy szybko do domu bo Natalka wybiegła z salonu i chciała wyjść na dwór. Szybko zdjęłam buty i kurtkę i poszłam do salonu. Przywitałam się z Olą i usiadłam obok niej. W telewizji leciał jakiś film. Konrad przyniósł mi gorącą herbatę i usiadł tuż za mną. Objął mnie w pasie, a ja oparłam się plecami o jego tors. W rezultacie tuż koło swojej twarzy miałam jego twarz. Pod wieczór Ola poszła uśpić córkę, a ja odwróciłam się do Konrada. Delikatnie go pocałowałam przez co na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zaczął mnie całować coraz namiętniej
- Zostaniesz na noc? - spojrzał mi w oczy
- A chcesz? - przygryzłam wargę
- Bardzo - pocałował mnie
- Okey - zaśmiałam się i oddałam pocałunek
Nasze " oddawanie" pocałunków trwało dotąd aż nie przyszła Ola
- No już dzieci spokój! - usiadła ze śmiechem na kanapę
- Dzieci! Jesteś z mojego wieku - zaśmiał się Konrad
To prawda Ola była z wieku Konrada i ma już dziecko. To była wpadka no ale niestety ojciec Natalki zostawił ich gdy tylko się dowiedział o ciąży. Teraz Ola musi sobie radzić sama i oczywiście rodzice jej pomagają ale czasem to za mało. Każdy z nas potrzebuje bliskości kogoś kto będzie z Tobą na zawsze i nie chodzi tu o rodziców, chodzi o drugą połowę. Z tego co mówił Konrad, Ola spotyka się z jakimś chłopakiem o rok starszym który akceptuje jej błędy młodości ale czy z tego coś będzie, czas pokaże. Pod wieczór wszystkim pomału zamykały się oczy więc postanowiliśmy pójść spać. Konrad dał mi swoją koszulkę która sięgała mi do połowy ud, a sam przebrał tylko spodenki na inne. Gdy położyłam się koło niego, objął mnie w tali i wtulił się w moją szyję. Zawsze tak zasypiał.


------------
Taki kiepski jakiś :/
Myślę nad usunięciem tego bloga bo jakoś nikt tu nie zagląda.
Mimo wszystko tym co jeszcze tu są życzę miłego czytania.
Wesołych Świąt :) 

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział XXVII "Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym"


" Lubię kiedy nazywa mnie swoją, bo to fakt, jestem Jego."


Czwartek - dzień którego nie lubiłam. Zawsze kończyłam szkołę o 16. A gdy wracałam do domu było już późno że nic mi się nie chciało. Teraz też tak było. Szlam sobie przez park i co gorsze w spódnicy. Nie żebym coś miała do spódnic bo lubię w nich chodzić ale iść wieczorem przez park w spódnicy i szpilkach nie bardzo. No ale musiałam założyć bo wraz z moją klasą przedstawiałam projekt. Gdy doszłam do domu miałam ochotę się tylko położyć i nie wstawać. Jak tylko otworzyłam drzwi Amelka do mnie przybiegła i się przytuliła
- Co się stało kochanie? - odłożyłam torbę i ją podniosłam
- Alan na mnie ksycy - wyjąkała
- Alan czemu krzyczysz na moją ślicznotkę - krzyknęłam
- Skarżypyta - odkrzyknął
- nie- broniła się Amelka
- Czekaj kochanie - odstawiłam ją na podłogę i zdjęłam buty
Zabrałam wszystkie swoje rzeczy, wzięłam Amelkę na ręce i poszłam w głąb domu. Alan biegał o całym domu, rozwieszając na kaloryferach jakieś kartki.
- Co się stało? - stanęłam w salonie
- No Amelia rozlała wodę na moją pracę nad którą siedziałem cały tydzień i muszę ją przynieść na jutro do szkoły ale teraz jest do niczego - krzyczał wkurzony
- Uspokój się - upomniałam go - co to za praca?
- No ważny projekt z geografii - usiadł załamany na sofie.
- Kochanie idź do siebie, ja zaraz przyjdę - poprosiłam Amelkę i usiadłam obok Alana - co było w tej pracy.
- Miałem przygotować projekt na temat miasta Warszawa. Miał być własnoręcznie napisany i narysowany. Przez dwa dni męczyłem się z narysowaniem tego miasta, a przez kolejne dwa dni pisałem. Dziś chciałem domalować i jak na złość przyszła Amelka - położył się
- Spokojnie. Wiesz że Amelka nie chciała nic złego. Idź usiądź i narysuj jeszcze raz to miasto, a ja ci to przepisze tylko pokaż mi co
- Tego jest za dużo. W sumie do pisania wychodzi 10 stron A4. A ty masz swoje lekcje - odparł
- Co się przejmujesz, pomogę Ci nawet jakbym miała siedzieć całą noc.
Kazałam Alanowi wysłać na moją skrzynkę pocztową to co miałam przepisać, poszłam się przebrać i podreptałam do pokoju Amelki. Siedziała skulona przy swoim ulubionym misiu i płakała. Podeszłam do niej, wzięłam ją na ręce i ją przytuliłam.
- Ej kochanie nie płacz. - pogłaskałam ją po głowie
- Ale ja ne cialam. Poslam bo chciałam popatszeć co robi bo byliśmy sami, a mi było smutno samej siedzieć no ale chciało mi se pić. Ja ne cialam - przytuliła się
- Ale kochanie nic się nie stało. Alan jest zły ale przejdzie mu, wiesz to był dla niego ważny projekt ale pomogę mu i nic się nie stanie. No już nie płacz. Chodź zrobię ci jedzonko i pójdziesz ze mną do pokoiku i się pobawisz ok? - pokiwała tylko głową.
Poszłam z nią do kuchni, posadziłam ją przy stole i na szybko coś podgrzałam. Podałam Amelce i sama siadłam zjeść. Akurat gdy jedliśmy do kuchni wszedł Alan, kiwnęłam m głową na Amelkę i chyba zrozumiał o co chodzi.
- Amelka ślicznoto moja przepraszam że na Ciebie nakrzyczałem ale było to dla mnie bardzo ważne. Wybaczysz mi? - spojrzał na mnie
- Tak. Wybace - przytuliła się do niego
Miło było popatrzeć na takie rodzeństwo. Ja w sumie z Damianem też miałam dobre relacje ale co prawda nie przeprosił mnie za to co mówił o Konradzie. Nasz kontakt teraz się trochę pogorszył ale myślę że to się zmieni.
- Znajdzie się coś i dla mnie? - przysiadł się Alan
- Ojj jak sobie odgrzejesz - wystawiłam mu język
Gdy zjedliśmy zabrałam Amelkę do siebie. Ja wzięłam się za odrabianie lekcji, a młoda bawiła się lalkami. W trakcie odrabiania lekcji zadzwonił do mnie Konrad. Powiedziałam mu o całej sytuacji i o tym że jestem sama z Alanem i Amelką no i że muszę się opiekować młodą. Powiedział że mogłam wcześniej do niego zadzwonić oraz że za 10 minut jest u mnie. Kochałam tego wariata. Potrafił rzucić całą dotychczasową robotę jaką miał i przyjechać do mnie. Tak jak mówił chwilę później słyszałam dzwonek do drzwi. Nie goniłam już Alana bo i tak miał dużo roboty, a że orłem z plastyki nie był no to musiał siedzieć i rysować. Zeszłam na dół, przywitałam się z Konradem i poszliśmy do mnie.
- Hej księżniczko - przywitał się z nią Konrad
- Do mnie tak ładnie nie mówisz - udałam obrażoną
- Dobra to będę mówił - pocałował mnie
Nawet we dwoje grzecznie siedzieli. Konrad bawił się z Amelką  lalkami, taki cudowny widok jak twój chłopak bawi się z Twoją młodszą siostrą. Ja w spokoju odrobiłam lekcję. I wzięłam się za przepisywanie tych informacji dla Alana.
- A co on w ogóle musi narysować? - odezwał się Konrad
- Miasto Warszawy chyba i coś jeszcze. Ale Alan tak umie rysować jak ja tańczyć czyli w cale - zaśmiałam się
- Akurat tańczyć to ty potrafisz - wytknął mi język - poczekaj ślicznoto zaraz przyjdę - podniósł się z podłogi i wyszedł
- Nie idź do niego bo on jest zdenerwowany - krzyknęłam
- Poradzę sobie - zaśmiał się
Po chwili do pokoju wrócił ale Alan. Rzucił się na mnie i zaczął mnie całować po policzkach. Nie wiedziałam co się dzieję
- Alan ogarnij się - krzyknęłam
- Masz cudownego chłopaka - odparł
- I za to mnie całujesz - spojrzałam jak na idiotę no bo nie pierwszy raz się zdarza że Twój brat się na Ciebie rzuca i całuje no nie?
- Noo dupę mi ratuje. - odparł i się położył na łóżku
- noo to możesz sobie sam to napisać prawda? - spojrzałam na nią
- Wiesz jak mnie ręce bolą?
- Ehh co ja się z Tobą mam - spytałam sama siebie
- Ale za to mnie kochasz nie? - uśmiechnął się
- Spadaj nie! - wytknęłam mu język
Do pokoju wrócił Alan z brystolem na którym miał być rysunek. Ja z Konradem prawdę mówiąc robiliśmy czarną robotę Konrada, a on bawił się z Amelką. Po 3 godzinach rysunek miał gotowy, a mi zostało około 4 stron do przepisania ale musiałam zrobić sobie chwilę przerwy. Zeszłam na dół i całej naszej czwórce zrobiłam kolację. Mamy nie było dziś i taty ( tak zaczęłam mówić na tatę Alana bo chcą z moją mamą wziąć ślub cywilny) byli w pracy, a Damian był u Magdy. A ja nawet nie mówiłam. Ostatnio mój biologiczny tata próbował nawiązać z nami kontakt ale nie chcieliśmy. Mama się nam nie dziwiła. Trudno byłoby nawiązać jakikolwiek temat nie dość że z obcą osobą to jeszcze z taką która sprawiła mi tyle przykrości. Jeśli byłby obecny w moim życiu to mogłabym  z nim porozmawiać. Ale on ani nie był obecny ani nie płacił alimentów. Tata Alana pomagam nam jak tylko może w dodatku wiem że mogę pójść do niego z każdym problemem i nie dość że nic nikomu nie powie to jeszcze stanie za mną. Jak miałam jechać z Konradem na wesele i nocować u niego, mama mi nie pozwalała ale on z nią porozmawiał i zmieniła zdanie. Nie mogę powiedzieć że kocham go jak tatę ale bardzo go lubię. Zaniosłam im na górę kolację i pozmywałam gdy już zjedli. Zadzwoniłam do mamy i poprosiłam ją żeby Konrad mógł zostać na noc. Nie miała nic przeciwko bo każdy polubił Konrada. Co prawda Damian lubi go mniej lub tylko udaje jak jestem koło niego ale to już jego problem. Po za Damianem każdy pyta czy Konrad przyjdzie i czy wszystko między nami ok. Mama zaczęła na niego zięć mówić, a tata tylko się śmieję i pyta czy musi zbierać pieniądze na wesele. Tak na prawdę wpływ na Damiana miała Magda i tata. To oni mu przemówili żeby go zaakceptował bo dobrze mnie traktuje i dba o mnie. Są po prostu cudowni. Przepisywać skończyłam o 23. Szybko się umyłam i położyłam do łóżka. Wiecie jak cudownie jest zasypiać w ramionach ukochanego? Byłam bardzo szczęśliwa i na prawdę chciałabym żeby już tak zostało.

-----------
Proszę :D
Rozdział jest i to wszystko dzięki Zuzi :D
To ona ciągle piszę i pyta czy będzie nowy rozdział :P
Tak na prawdę pewnie wzięłabym się za niego jutro lub w następnym tygodniu no ale jest dziś :)
Czytać i komentować :))



środa, 3 grudnia 2014

Rozdział XXVI " Uśmiecham się do ludzi,którzy jeszcze we mnie wierzą. "

  "Otulony jej spojrzeniem, podniósł głowę ku niebu.
By podziękować Bogu, że spotkał tak wspaniałą dziewczynę jak Ona"



Nigdy nie lubiłam pierwszych dni roku szkolnego. Trzeba było przestawić się z późnego wstawania na ranne. Jedyne co było fajne to te dni w których miałam na później takim właśnie był wtorek. Miałam do szkoły na 8.30 wstałam zaraz po 7, i zeszłam na dół ubrana w dżinsy, biała bokserkę i miętowy żakiet. Po kuchni krzątała się mama.
- Hej mamuś same jesteśmy bo jakoś cicho - nalałam sobie soku
- hej skarbie nie same bo tamten mały diabełek nie chce wstać. Co prawda prowadzę ja później ale i tak nie chce wstać
- To ja do niej pójdę
Podreptałam do pokoju Amelki leżała na łóżku i udawała ze śp
- Hej śliczna czemu nie wstajesz. Spóźnisz się do przedszkola. - osiadłam na brzegu łóżka
- ja ne ce - spojrzała na mnie - ce pac
- ale trzeba wstać do szkoły. Patrz ja tez idę
- cemu Kondziu wczoraj nie pszysedl - mówiła swoim słodkim głosem
- może nie mógł wiesz skarbie on tez ma obowiązki - uśmiechnęłam się - no już wstajemy. Idę do kuchni i za 2 minutki cię widzę
Poszłam do kuchni i zaczęłam jeść śniadanie kiedy zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam numer Konrada więc odebrałam
- Hej kotek. Już w szkole ?
- Hej. Dziś idę na 9 a ty ?
- No ja też. To co za 10 minut mam wpaść. ? - zaśmiał się
- No jak ci się chce to ok - zgodziłam się
Jak tylko rozłączyłam się z Konradem poszłam do pokoju Amelki i oznajmiłam ze za chwile będzie tutaj Konrad. Natychmiast podniosła się z łóżka, szybko się ubrała i pobiegła zjeść śniadanie. Szantażem było ze jak szybko zje śniadanie to ja odprowadzimy. Wróciłam do kuchni i dopiłam sok
- Jak to zrobiłaś ze ona w 5 minut się ubrała i już w połowie zjadła śniadanie !? - spojrzała na mnie mama
- Proste. Wystarczyło powiedzieć ze Konrad zaraz przyjdzie i ja razem odprowadzimy jak szybko się wyszukuje.
Mama zaczęła się śmiać z mojego pomysłu ale przyznała rację ze był skuteczny. Chwilę potem rozległ się dźwięk dzwonka. Poszłam otworzyć, a Amelka dojadała śniadanie.
- hej - czule się z nim przywitałam
- umm - chce takie codziennie
- pomarzyć można kochanie. A i podpadłeś Amelce musisz ja dziś odprowadzić do przedszkola - uśmiechnęłam się
- Nie ma problemu, czasu mamy dużo - zaśmiał się
Wszedł do kuchni i przywitał się z mama i Amelką. Niedługo potem wychodziliśmy. Amelka przez całą drogę pytała Konrada czemu nie przyszedł i tym podobne. Zaprowadziliśmy Amelkę pod sama klasę i poszliśmy do naszej szkoły.
- Kotek wiem ze miałem wczoraj przyjść ale jak wróciłem do domu to okazało się ze siostra mojej mamy przyjechała i zapomniałem napisać ci SMS - pocałował mnie
- ej wyluzuj nic się nie stało. - uśmiechnęłam się
Gdy doszliśmy do szkoły powędrowaliśmy do szatni, a potem pod klasę w której mieliśmy lekcje. Dziś miałam tylko 5 lekcji. Minęły mi bardzo szybko. Konrad miał 4 więc po lekcjach poszedł szybko do domu i wrócił po mnie bo obiecał Neli ze ja odbierze a jak mojej siostrze się coś obieca to nie ma przeproś. Tak więc po moich lekcjach poszliśmy razem po nią. Wracając do domu oczywiście głównym tematem było przedszkole młodej. Już miałam dosyć tego tematu. W domu mama dałam nam obiad spaghetti mniam *.*. Poszłam z Konradem do mnie do pokoju. Wygłupialiśmy się jak małe dzieci. Siedziałam Konradowi na kolanach i karmiłam go jedzeniem co z tego wynikło ze obydwoje byliśmy brudni. Gdy skończył nam się makaron Konrad poszedł się umyć a ja zaniosłam talerze do kuchni
- co ci się stało ? - spojrzała na mnie mama
- a bo haha Konrad mnie karmił - zaczęłam się śmiać
wróciłam do pokoju, Konrad pomógł mi odrobić lekcje. Wieczorem obejrzeliśmy film i około 19 poszedł do domu. Od razu weszłam na GG i czekałam aż zobaczę ze jest dostępny. Kiedyś z laptopa korzystałam raz na ile, a teraz ? Nie wyobrażam sobie nie rozmawiać z Konradem jednego dnia, a co za tym idzie na internecie jestem codziennie. Rozmawiałam z nim do 22. Niestety ja jutro mam na 8, a on na 7. Tak więc jutro idę sama. Pożegnałam się z nim i poszłam spać 


--------------
Przepraszam że dopiero teraz ale nie miałam internetu ;(
A tak wgl to rozdział taki sobie ale pisałam szybko bo miałam mało czasu.
Trzymajcie za mnie jutro kciuki bo mam testy próbne ;/
Akurat jutro moja słaba strona matma ;c 
A w piątek Angielski ( również nie zbyt mocna strona :D ) 
Miłego czytania :))