Idąc do szkoły dostałam telefon od babci, pytała kiedy ją odwiedzę i czy mogłabym porozmawiać z Damianem. Co prawda nie miałam ochoty go oglądać, a tym bardziej rozmawiać ale babcia też już mam swoje lata i jest jej pewnie wstyd za takiego wnuka. Obiecałam przyjechać w weekend na wieś i spróbować z nim pogadać
- Cześć piękna - przywitał mnie Konrad
- cześć - pocałowałam go
- Jakieś plany na dziś?
- Chyba nie, a czemu pytasz?
- Będziesz na naszym meczu, gramy o 17
- O cholerka, zapomniałam.Pewnie że będę, przyjdę zaraz po treningu
- A no tak bo ty masz swoją siatkę - zaczął się ze mną droczyć
- A ty swoją nogę i co?
- Nogę ma każdy kochanie, a nawet dwie - Zaśmiał się
- Babcia dziś do mnie dzwoniła - zmieniłam temat
- Jak Damian? - Zdziwiło mnie
- Chyba dobrze, wariuje bo nie ma narkotyków ale podobno nawet pomaga babci - lekko się uśmiechnęłam
- Może jeszcze wróci dawny Damian
- Chciała żebym przyjechała z nim pogadać - spojrzałam na niego
- I co jedziesz? - Przytulił mnie
- Pojadę. Zobaczę, może ze mną pogada
- A jak ci coś zrobi? Wiesz że ludzie są nieobliczalni, a zwłaszcza jak nie mają narkotyków
- Spokojnie jest tam tata co prawda nie chce z nim rozmawiać ale chcę jakoś pomóc Damianowi
- Rozumiem
Weszliśmy razem do szkoły, widziałam jak dwie dziewczyny zabijały mnie wzrokiem. No tak! Przecież chodzę z kapitanem drużyny piłkarskiej oraz z chłopakiem na którego widok dziewczynom uginają się kolana. Konrad nie raz opowiadał jak chciały się z nim umówić, szkoda tylko że żadna z nich nie wiedziała że on nie lubił plastików. Ale cóż nic z tym nie zrobię. Szybko się przebrałam i poszłam do klasy. Lekcje minęły mi dość szybko, zresztą miałam takie luźne lekcje. Pani od pedagogiki powiedziała nam że jutro jedziemy do domu dziecka żeby trochę umilić czas dzieciom, a przy okazji chce nas sprawdzić jak radzimy sobie z dziećmi i czy nadajemy się do tego zawodu. Po lekcjach miałam trening z siatkówki. W ciągu trzech godzin nauczyłam się grać, wcześniej umiałam ale tak mniej. Zaraz po treningu pognałam na boisko gdzie miał być rozegrany mecz
- Myślałam że nie przyjdziesz - odparła Karolina
- Przepraszam miałam trening - usiadłam obok niej.
Dzielnie dopingowałyśmy chłopaków.
Spełniło się marzenie chłopaków, pokonali liderów ubiegłego roku i zdobyli pierwsze miejsce w województwie. Cieszyłyśmy się ich zwycięstwem ale to co działo się na boisku nie da się opisać. Chłopaki byli tak zadowoleni, skakali po sobie, przytulali się. Pobiegłam do Konrada i mu pogratulowałam. Przytulił mnie i zaczął się obracać ze mną. Szczęśliwi wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i poszliśmy do mnie.
- Wiesz że moim marzeniem jest grać w składzie reprezentacji - odparł kiedy leżeliśmy na łóżku
- Domyślam się, wszystko przed Tobą, jeśli będziesz wytrwały to osiągniesz to o czym marzysz
- Mój psycholog - pocałował mnie w czoło
- Jeszcze nie psycholog - zastrzegłam - jutro jedziemy do domu dziecka. Nie mogę się doczekać
- Czyli nie będzie cię jutro w szkole? - Zrobił smutną minkę
- No niestety ale idę z tobą - pocałowałam go
- To świetnie - uśmiechnął się
Wieczorem musiał się zbierać do domu, zeszłam na dół do kuchni gdzie była mama
- Dzwoniła dziś do mnie babcia - oznajmiłam
- Co chciała?
- Żebym spróbowała pogadać z Damianem
- To i tak nic nie da, jemu trzeba odwyk, a nie wieś - odparła mama - gdzie ja popełniłam błąd w wychowaniu - usiadła ze łzami w oczach
- Mamo to nie twoja wina że on taki jest, towarzystwo go zmieniło, przecież kiedyś był inny - przytuliłam ja - Pojadę z nim pogadać może coś to da
- Obyś miała rację - uśmiechnęła się do mnie
- A mamuś jutro jadę z klasą do domy dziecka - oznajmiłam i poszłam do siebie.
Szybko się umyłam i poszłam spać
Następnego dnia równo z budzikiem podniosłam się z łóżka, bardzo się cieszyłam że pojadę do domu dziecka, kolejny raz zobaczę te cudowne dzieciaki które umieją cieszyć się z małych rzeczy. Zasługują na szczęście którego niestety w swoim życiu nie zaznały ale na szczęście wszystko jeszcze przed nimi. Słyszałam że coraz więcej par zgłasza się o adopcję to miło że ludzie chcą pomóc. Ubrałam niebieskie rurki, koszulkę oraz żakiet jasno niebieski. Szybko zjadłam śniadanie, umyłam zęby, założyłam trampki i wyszłam. Pod mój dom akurat dotarł Konrad. Przywitałam się z nim i ruszyliśmy w drogę
- Jak tam mój piłkarzu - zaśmiałam się, fajnie się denerwował jak tak mówiłam
- Jeszcze nie jestem piłkarzem - zmarszczył nos
- Nie marszcz się bo ci to zostanie - pokazałam mu język - w końcu grasz więc piłkarzem jesteś tak ?
- Nie. Zostanę nim jeśli będę grał na wielkich stadionach - rozmarzył się
- Dobra, dobra. Dla mnie jesteś piłkarzem i tyle. - sprostowałam
- Niech będzie moja siatkareczko - pocałował mnie w głowę
Dyskutowaliśmy o różnych sprawach kiedy spotkaliśmy przyjaciela Konrada który również gra w drużynie Konrada
- Jak tam po pierwszym miejscu? Dumny ? - zaśmiałam się
- A nie widać? Normalnie przez cały rok będę się cieszył - zaczęliśmy się śmiać
- No, no to ciężko ćwiczyć i kto wie może jeszcze przez kolejny rok się będziesz cieszył - uśmiechnęłam się
- Ej kurde jak tak patrze na was to mi smutno - spojrzeliśmy na niego jak na idiotę
- Stary co ci się stało? Dopiero było ja nie chce się z nikim wiązać - Konrad naśladował go
- Dorastam okej? - uśmiechnął się
- Tyle dziewczyn w szkole, a ty narzekasz
- To co może mam się łapać za Karinę lub jej koleżaneczki? Proszę cię - spojrzał na mnie Karol
- Nie chodziło mi o Karinę, ani te puste blond lale tylko na przykład inne. Oliwia jest sama, jej siostra mało ich?
- Ej dobra koniec. Pogadamy później, a znając ciebie to zmienisz zdanie po pierwszej imprezie - zaśmiał się Konrad
- Zdziwisz się - wskazał na niego palcem i się uśmiechnął
Chłopacy poszli do szkoły, a ja czekałam przed budynkiem z Oliwią i Karoliną.
- A gdzie Dominika? - spojrzałam na Oliwię
- Gada z jakimś chłopakiem - uśmiechnęła się
- Nasza Dominiczka się zakochała? - spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać
- Dobrze spokój! - znikąd pojawiła się nauczycielka - Wszyscy jesteśmy? Jak nie to zbierać się bo za 10 minut wyruszamy. Przypominam że dziś uważnie będziemy się wam przyglądać, musimy wiedzieć czy nadajecie cię do zawodu czy nie. Dzielimy się na grupy 4-osobowe, dwie grupy które najbardziej będą się nadawać do tego dostają po ocenię celującej oraz podwyższona ocena na koniec roku, pasuje wszystkim? - spojrzała na nas
- Tak! - odkrzyknęliśmy chórem
Poszliśmy po naszą zakochaną i byłyśmy gotowe. Do domu dziecka nie mieliśmy daleko około 3 km więc stwierdziliśmy że można się przejść. Nauczyciele przyznali nam rację i zwartą grupą ruszyliśmy prosto. Idąc dużo się śmiałyśmy, ciągle podpytywałyśmy coś Dominikę. W oko wpadł jej niebieskooki blondyn z kółka piłki ręcznej.
- Czy każda musi zakochać się w piłkarzu? - uniosła ręce do góry Oliwia
- Nie każda - zastrzegłam - Karolina jest z Alanem który ze sportem nie jest związany
- Ale co nie co gra - wtrąciła się Karo
- Ta jak go godzinę namówisz to gra - zaśmiałam się
- A ja to zostanę starą panną albo zakonnicą - odparła Oliwa
- Co ty Oliwka, nie pozwolę ci na to, wykradnę cię z tego zakonu - wtrącił się Kordian, kolega z klasy
- A ty nie podsłuchuj - odwróciła się do niego
- Oli na Ciebie też czeka wielka miłość tylko się rozejrzyj
- Oj moja siostra oszalała, no cóż codzienność - zaśmiała się Dominika
Wchodząc do budynku chciałam jak najszybciej się spotkać z dzieciakami. Trafiliśmy akurat na czas gdzie jedli śniadanie, oczywiście przedszkolaki lub młodsi bo starsi byli w szkole. Gdy nas zobaczyli od razu do nas przybiegli i się wtulili. Przybiegła do mnie dziewczynka mniej więcej w wieku 3 lat i się przytuliła. Kucnęłam do niej, pamiętałam ją. Kiedyś jak przywiozłam zabawki to się z nią bawiłam
- Nadia - uśmiechnęła się - czekałam na ciebie
- Pamiętasz mnie jeszcze skarbie? - pokiwała główką
- Śpię z Twoim misiem, jest milutki - zaśmiała się
Poczekaliśmy aż dzieciaki zjedzą śniadanie i rozdzieliliśmy się na grupy. My czyli ja, Dominika, Oliwia i Karolina byliśmy jedną grupą i dostaliśmy pod opiekę 6 dzieciaków. Dwie dziewczynki i 4 chłopców w różnym wieku. Najmłodsza była Ada która miała roczek. Strasznie słodka istotka. Wymyślałyśmy z dziewczynami różne gry dla dzieciaków. Co chwila na ich ustach gościł uśmiech. Specjalnie mieliśmy wyznaczone rożne pokoje żeby nie widać co robią inne grupy, aby nie małpować z nich. Każdy w ten sposób miał swoje szanse. Ada chyba bardzo polubiła Oliwię bo nie chciała się z nikim innym bawić. Ja natomiast byłam oblegana przez Natana i Oskara co chwilę któryś na mnie wskakiwał lub mnie przytulał. Po południu stwierdziliśmy że wyjdziemy z nimi na dwór. Biegałam z chłopakami po boisku grając w piłkę, Karolina i Dominika robiły z Martynką wianuszki z kwiatków, a Oliwia usypiała Adę. Niedługo potem przyszedł Kordian, Maciek, Dominik i Karol ze swoją grupą i się do nas dołączyli. Więc teraz oprócz młodszych dołączył się do mnie Karol i Dominik. To nic że byłam jedyną dziewczyną na boisku. Dziewczyny zrobiły dla nas wianuszki.
- Nadia - w moim kierunku biegła Martyna
- Co się stało kochanie ? - podeszłam do niej
- Mam dla Ciebie wianuszek - uśmiechnęła się, kucnęłam żeby mi go założyła
- Dziękuję, jest piękny - pocałowałam ją w czoło
Po godzinie biegania wróciliśmy do budynku. O godzinie 15 musieliśmy się zbierać z powrotem do szkoły. Pożegnaliśmy się z dzieciakami, chociaż nie chcieli nas puścić. Obiecaliśmy że ich jeszcze odwiedzimy i ruszyliśmy.
- Dobrze, musimy ogłosić wyniki! - odparła sorka będąc już pod szkołą, każdy wyczekiwał nagrody lecz niestety tylko dwie osoby na nią zasłużyły - ciężko było wybrać zwycięzców ponieważ prawie każda grupa spisała się idealnie ale po burzliwych narad wiemy kto zdobył nagrodę. Trochę się zdziwiliśmy ale jedną grupą która wygrała są chłopaki czyli Karol, Dominik, Maciek i Kordian, a drugą grupą która wygrała to dziewczyny Dominika, Karolina, Oliwia i Nadia. Brawa dla nich, bardzo przyłożyli się do tego aby dzieci ciągle się uśmiechały
- Wiedziałam że wygramy - odparła Dominika
- Ta skromność - zaśmiałam się
Wraz z dziewczynami, zadowolone wróciłyśmy do domu. Karolina poszła do mnie bo umówiła się z Alanem. Tak dobrze rozpoczętego weekendu nie można było sobie inaczej zamarzyć.
Wieczorem przyszedł Konrad i świętowaliśmy naszą wygraną. Siedzieliśmy, miło rozmawialiśmy kiedy zadzwonił mój telefon. Bez sprawdzania kto dzwoni, odebrałam
- Słucham?
- Nadia, to ja Damian chciałem ci coś bardzo ważnego powiedzieć - przerwał na chwilę
- Co się stało? - zmartwiłam się
- No bo ...
----------------
Buuum! Jest kolejny rozdział :)
Mam nadzieję że się podoba :)
Komentujcie bo to motywuje i wgl :)
Już się normalnie stęskniłam za Twoimi rozdziałami :) Bosko, coraz lepiej Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńAle zostawienie niedokończonego zdania jest niczym zbrodnia.... :P
Wybacz, pomysł podsunęła mi koleżanka :)
UsuńNo i powracam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
Andzia