Na drugi dzień każdy wstał z bólem głowy. Jakoś zebraliśmy się i pojechaliśmy na poprawiny. Tam poznałam siostrę cioteczną Konrada która jest rok starsza ode mnie i ma już córeczkę. Taka przesłodka, mała istota. Ma dopiero 4 miesiące.Przez prawie całe wesele się z nią bawiłam. Po weselu rodzice Konrada odwieźli mnie do domu. Mama się mnie pytała jak było i w ogóle. Natomiast Damian się nic nie odzywał
- Oo Nadia cześć - przywitała się ze mną Magda
- Hej Madzia jak tam?
- To ty opowiadaj jak tam, jak z Konradem - uśmiechnęła się
- Jest się czym zachwalać - dopowiedział chamsko Damian
- No dobrze, fajnych ma rodziców - olałam dogryzanie Damiana
- Ale no tylko tyle ? - spojrzała na mnie Magda
- A co chciałabyś usłyszeć ? O takim frajerze nie da się nic więcej powiedzieć - znów odezwał się Damian, nie wytrzymałam
- Słuchaj! Mam w dupie to czy zaakceptujesz to czy nie i jest mi strasznie przykro że ty jako mój brat zachowuje się w ten sposób. Możesz go nie lubić ok, zrozumiem to ale nie pozwolę ci go obrażać ok. To jest moje życie i to ja wybieram z kim się będę spotykać, a ty tu akurat nie masz nic do gadania i radzę swoje komentarze na jego temat zostawić dla siebie - pobiegłam na górę wkurzona.
Gdy zamknęłam drzwi od pokoju polały się łzy. Byłam na niego wściekła. Jak on jako mój brat może tak obrażać kogoś kto jest dla mnie wszystkim? Ja Magdy nie obrażałam mimo że z początku też mi nie odpowiadało to że się spotykają. Puściłam na cały głos muzykę i położyłam się na łóżku. Leżąc przypomniałam sobie o jeziorku na którym często bywałam jak chciałam pobyć sama lub byłam zła na wszystkich. Ubrałam się ciepło bo wiedziałam że nie wrócę wcześnie i wyszłam. Zadzwoniłam do mamy że wrócę późno i nic nie mówiąc Damianowi poszłam nad jeziorko. Usiadłam na piasku i wpatrywałam się w tafle wody. Słońce dziś świeciło bardzo mocno.
- Widzę że nie jestem tu sama - przestraszyłam się jak ktoś za moimi plecami się odezwał
Odwróciłam się. Za mną stała dziewczyna gdzieś na moje oko 15 lat. Młoda, wysportowana dziewczyna która z daleka wyglądała na uśmiechniętą ale gdy zajrzało się w głąb niej była szarą dziewczyną.
- Mogę się przysiąść ? - zapytała po cichu
- Jasne siadaj - uśmiechnęłam się lekko bo szczerze mówiąc nie chciało mi się uśmiechać
Przez chwilę panowała cisza której chyba żadna z nas nie chciała przerwać chociaż obydwie chciałyśmy się dowiedzieć czegoś o sobie.
- Często tu bywasz ? - spytałam po paru minutach
- Prawie codziennie. Od kąt moja mama zmarła, a ojciec stał się alkoholikiem. - spojrzała na mnie ze łzami w oczach - a ty ?
- Ja kiedyś bywałam tu codziennie teraz rzadziej. Przychodziłam tu gdy nie miałam akceptacji otoczenie.
- A teraz ? Akceptują cię?
- Nie. To znaczy nie wszyscy. Ci na których mi zależy akceptują, a resztą się nie przejmuje.
- To dlaczego tu jesteś?
- Mój brat nie akceptuje moich wyborów - odparłam.
Znowu zapanowała cisza
- Znam to co ty. Od niedawna jestem wyśmiewana, poniewierana. Prawie codziennie jest u nas babka z opieki społecznej. Chcą mnie i brata zabrać do rodziny zastępczej. Tyle że my nie chcemy. Wierzę że tata się zmieni, że będzie tak jak kiedyś - spojrzała na mnie - a ty masz tatę?
Pokręciłam głową
- Nie zostawił mnie jak byłam mała. Było dla niego za wiele aby wychowywać dzieci. Dla niego w tamtych czasach liczyła się praca i zabawy. Zdradzał moją mamę, wyjeżdżał sobie na wakacje kiedy moja mama siedziała w domu i się mną i bratem opiekowała. - spojrzałam przed siebie
- Wyglądasz na szczęśliwą - przyglądała mi się
- Nie zawsze szczęście człowieka poznasz po twarzy. Każdy z nas narzuca na twarz maskę którą porzuca wieczorem. Tak na prawdę człowieka poznasz wieczorem kiedy nie ma siły by kłamać i udawać bo jest zmęczony udawaniem za dnia. - spojrzałam na nią - Jego oczy powiedzą ci prawdę. Jak to powiedział Paulo Coelho " Nikt nie potrafi kłamać, nikt nie potrafi niczego ukryć, jeśli patrzy komuś prosto w oczy " i tak samo jest z ludźmi.
- Niby tak ale nawet jak cię poznają to nic to nie da ponieważ na pomóc z ich strony nie można liczyć. Tak samo jak ci z opieki
- To jest ich praca. Dostają takie polecenie i muszą to wykonać. Tak jak każdy z nas. Sama dostajesz w szkole pracę domową i twoim obowiązkiem jest odrobienie jej oni mają podobnie tyle że dostają polecenie i mają zabrać dzieci tam gdzie będzie im lepiej. A z ludźmi bywa różnie jeden cię wysłucha i pomoże, a drugi wysłucha i wyśmieję. Trzeba tylko wiedzieć komu można zaufać i kto będzie gotów wysłuchać tego co leży na dnie twego serca.
- Wiem. Mój brat chciał zaciągnąć mnie do psychologa.
- Właśnie masz okazję porozmawiać z przyszłym psychologiem - spojrzała na mnie - uczę się na psychologa.
- Tak myślałam. Po twojej mowie doszłam do takiego winsoku. Cięłaś się kiedyś ? - zadała pytanie
- Nie, nigdy. Nie miałam odwagi. Bałam się że jeden nieodpowiedni ruch i może mnie zabraknąć. Wiem że wtedy mama i brat mieliby żal do siebie. Ty też tego nie rób. Po co ci te blizny. Problemy kiedyś minął, a blizny zostaną. Co powiesz swoim dzieciom jak spytają co ci się stało?
- Nie będę miała dzieci - odparła - a po za tym to jest uzależnienie
- Każde uzależnienie można wyleczyć trzeba tylko chcieć. A jeśli chodzi o dzieci też tak mówiłam. A teraz jak patrzę na siostrę przyrodnią czy chłopaka siostrzenicę to sama chciałabym mieć taką mała istotę.
- Robi się późno, muszę uciekać bo zaraz brat wróci. Dziękuje za rozmowę chyba tego potrzebowałam. - podniosła się z piachu
- Czekaj. Jak masz na imię? - odwróciłam się do niej
- Dominika - odparła cicho
- Nadia - podałam jej rękę - przemyśl to co ci powiedziałam. " Od Ciebie zależy jutrzejszy dzień " wszystko możesz zmienić na lepsze. Możesz być obojętna na wszystko i zmarnować swoje życie ale również możesz wziąć się w garść i zmienić swoje i brata życie. Nie wiem ile twój brat ma lat ale na pewno chciałby żyć inaczej. Proszę - podałam jej karteczkę z numerem - dzwoń do mnie jeśli będziesz chciała pogadać lub będziesz potrzebować pomocy.
- Dziękuje. Mój brat ma 17 lat. Ale teraz na prawdę muszę uciekać bo zaraz wróci z pracy. Pa - pożegnała się i poszła
Siedziałam jeszcze dłuższą chwilę na piachu. Co prawda robił się wieczór, i było coraz chłodniej ale nie chciało mi się wracać do domu. Tam czekałaby mnie pustka przepełniona żalem. W telefonie puściłam ulubione kawałki i rozmyślałam o życiu Dominiki. Nie wiem czym takie osoby zasłużyły w życiu. Chciałaby jak każde dziecko w tym wieku poznawać świat, zakochiwać się, a zamiast tego ma ojca pijaka i jest sierotą. Brat który w tym wieku powinien poznawać dziewczyny, bawić się musi pracować aby mieli pieniądze. To jest niesprawiedliwe co dzieje się z takimi ludźmi. Przy takich właśnie problemach zastanawiam się czy Bóg istnieje? Dlaczego nie zrobi nic z cierpieniem ludzi. Fakt grzeszymy ale cierpienie dla takich ludzi jest ogromną karą. Zawsze na Religi tłukli nam że Bóg nas kocha i czuwa nad nami. Skoro tak to gdzie jest w takich sytuacjach. Zrobiło mi się żal jej i brata. Chciałam im pomóc i liczyłam że się odezwie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu który już po raz kolejny zaczął wibrować mi w rękach. Dzwonił Konrad. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Po raz któryś z kolei odrzuciłam połączenie i napisałam SMS że wszystko w porządku tylko nie chce z nikim rozmawiać. Odpisał mi że się martwi i chce usłyszeć czy wszystko w porządku. Oddzwoniłam do niego. Powiedziałam że wszystko w porządku i chce posiedzieć sama. Zrozumiał mnie tylko prosił żebym szybko wracała do domu. Posiedziałam jeszcze chwilę i koło 24 wróciłam do domu. Wszyscy już spali więc przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
-------------
I jest kolejny rozdział :)
W głębi rzeczy podoba mi się.
A wam?
Czytać i komentować :*
Piękne *.*
OdpowiedzUsuńNic, tylko czekać na kolejny.
Łał *.*
OdpowiedzUsuńtak pieknie to opisałaś :D
no po prostu podoba mi sie :)
czekam na kolejny :D