sobota, 27 września 2014

Rozdział XX "Zakochany człowiek nie ma wyboru. Ciągnie go do tej osoby, choćby miał przez to cierpieć. "

"Możesz zamknąć oczy na rzeczy, których nie chcesz widzieć, ale nie możesz zamknąć serca na rzeczy, których nie chcesz czuć."




Nastał dzień wesela. Obudziłam się trochę po 9. Zeszłam na dół aby zjeść śniadanie. Po śniadaniu udałam się szybko na górę. Dobrze że parę dni wcześniej poznałam rodziców Konrada oraz rodzeństwo w innym wypadku pewnie dziś byłabym zestresowana. Na tą uroczystość przygotowałam na pierwszy dzień sukienkę różową, a na drugi dzień sukienkę. Zawsze zastanawiałam się co czują w tym dni nowożeńcy. Ciekawe jak ja będę się czuła i jak będzie wyglądał mój ślub. Ale dosyć na razie marzeń trzeba wracać do rzeczywistości. O 13 miała przyjść Karolina aby zrobić mi makijaż i fryzurę. Nie opłaca mi się iść do fryzjerki i kosmetyczki gdyż Karolina dobrze się czuję w tym fachu. O 14 miałam być już u Konrada ponieważ ślub był o 15 ale mieliśmy wyjeżdżać wcześniej. Parę dni wcześniej powiedziałam Damianowi o Konradzie i stało się to czego się obawiałam. Damian kompletnie mnie nie rozumiał, od tamtej pory się nie odzywa. Twierdzi że Konrad chce mnie tylko wykorzystać, zabawić i mnie zostawi. Ja natomiast tak nie uważam bo po co taki człowiek miałby się tak starać ? No ale trudno nie zrezygnuję z ukochanej osoby tylko dlatego że mój brat tego nie akceptuje. Gdy Karolina przyszła od razu wzięła za robienie makijażu, a że z nią przyszła jej siostra Kasia to ona zrobiła mi fryzurę. Niby prosta ale ładnie wyglądała. Jak dziewczyny już skończyły pomogły mi się ubrać żeby nie naruszyć fryzury. Gdy już byłam gotowa dziewczyny nie mogły się napatrzeć. Był dumne z siebie że im tak ładnie to wszystko wyszło. Zrobiliśmy sobie szybko zdjęcie żeby pochwalić się ich robotą i udałyśmy się wszystkie do wyjścia. Już zamykałam drzwi wyjściowe od domu gdyż nikogo w nim nie było pod bramę podjechał Konrad z starszym bratem. W głębi siebie byłam zadowolona że nie będę musiała przez całe miasto iść w sukience.
- Dzięki jeszcze raz dziewczyny za pomoc - dałam im po buziaku w policzek
- Nie ma sprawy, leć i baw się dobrze - uśmiechnęła się Kasia.
Pożegnałam się z dziewczynami i wsiadłam do samochodu.
- Cześć - przywitałam się z chłopakami
- Cześć młoda - z uśmiechem odpowiedział Kamil
- Cześć kochanie, ładnie wyglądasz - Konrad dał mi buziaka
- A dziękuje kochanie - posłałam mu buziaka
Do domu Konrada jechaliśmy parę minut. U Konrada w pokoju zostawiłam sukienkę na drugi dzień i resztę potrzebnych rzeczy i pojechaliśmy do domu młodej gdyż to ona była z rodziny Konrada. Tam wszystko odbywało się jak na każdym weselu, a raczej przywitaniu młodego. Na podwórku pełno gości oraz orkiestra. Gdy młody przyjechał to wraz ze swoją przyszłą żoną udali się na błogosławieństwo, a potem do kościoła. Po uroczystej mszy szybko złożyliśmy życzenia młodej parze i udaliśmy się na salę weselną. Tam wraz z resztą gości czekaliśmy na młodą parę. Po ich przyjeździe na początku było słodzenie wódki i tym podobne przy czym było dużo śmiechu bo Konrada brat zdążył się rozkręcić i trochę się wygłupiał. Tak jak Konrad powiedział nie miałam spokoju jak nie Konrad to jego brat i tak na zmianę z nimi tańczyłam. Kiedy puścili wolną piosenkę wtuliłam się do Konrada. Było tak cudownie
- Dziękuje skarbie za ten wieczór - pocałowałam go w policzek
- Nie kotek to ja dziękuje że ze mną tu dziś jesteś - uśmiechnął się - rozmawiałaś z Damianem?
- Tak. Ale nie gadajmy o nim. Jest tak jak się spodziewałam. Nie odzywa się do mnie
- Przepraszam skarbie - pocałował mnie
- Nie masz kochanie za co. Jemu przejdzie - uśmiechnęłam się
Resztę wieczoru spędziłam na rozmowach z rodzeństwem Konrada lub na tańcach. Około godziny 5 byliśmy w domu. Byłam tak padnięta że tylko przebrałam się w Konrada koszulkę i od razu poszłam spać.


------
Taki rozdział dziś troszkę bez dialogów. :)
Mam nadzieję że się podoba :*
Czytać i komentować :))



sobota, 20 września 2014

Rozdział XIX

Obudziłam się z bólem głowy. spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była godzina 8, a ja nie mogę spać. Zwlokłam się z łóżka i podreptałam do kuchni po tabletki. W kuchni siedziała mama.
- Cześć mamuś - przywitałam się buziakiem w policzek
- Cześć słonko, jak się spało?
- Fatalnie, głowa mnie boli - podeszłam do szafki z lekami
- O to nie dobrze. - spojrzała na mnie i wiedziałam że chce o coś zapytać
- No pytaj jak musisz - uśmiechnęłam się
- Jak to się stało że wcześniej nie miałaś w ogóle przyjaciół, a teraz Konrad, Karolina i reszta tej bandy twojej? - spojrzała na mnie
- Oj mamo bo to takie trochę dziwne. Konrad podobał mi się już wcześniej tylko nie rozmawiałam z nim, a z Karoliną to było tak że pomogłam jej raz w klubie wtedy w moje urodziny no i tak jakoś.
- Nadaa - do kuchni wbiegła Amelka
- Cześć ślicznoto - wzięłam ją na rączki - wyspana ?
Pokiwała główką i przytuliła się do mnie.
- Tylko nie wiem mamo co będzie z Damianem - spojrzałam za okno, robiłam tak zawsze kiedy czułam że napływają mi łzy do oczu. Jeszcze kiedyś jak byłam nielubiana w szkole dużo myślałam. Marzyłam zawsze o tym że znajdę sobie chłopaka którego polubi Damian. Zawsze w tej scenie pojawiał się Konrad który mówi do Damiana że mnie kocha i nie zamierza mnie skrzywdzić. Taa marzenia.
- Ale skarbie, Damian tu nie będzie miał dużo do gadania. Nie możesz pozwolić aby wepchał się w Twoje sprawy skoro ty w jego też nie wchodzisz. Konrad jest fajnym chłopakiem więc nie masz czym się przejmować. Damian to zrozumie.
- A jak nie? - spojrzałam jej w oczy
- Na pewno zrozumie - przytuliła mnie
- Co mam rozumieć? - do kuchni wszedł Damian - Cześć młoda!
- Hej - odpowiedziałam i poszłam do siebie.
Amelka podreptała za mną. Usiadłam na łóżku, a Amelka mi na kolanach. Wtuliła się we mnie i bawiła się misiem.
- Masz - podała mi misia - to dla Ciebie.
- Oh skarbie dziękuje - dałam jej buziaka w policzek
- Nie bądź smutna - objęła mnie swoimi małymi rączkami.
- Idziemy skarbie na spacerek ? - pokiwała głową
Ubrałam się i zeszłam na dół z Amelką. Założyłam jej sukieneczkę oraz buty i wyszłyśmy. Wolnym krokiem szłyśmy, a Amelka opowiadała o zabawach z chłopakami. Przechodząc przez rynek napotkaliśmy stoisko z balonami. Amelce spodobał się taki duży balon ze Smerfetką. Kupiłam jej balonika i przywiązałam do rączki. Zadowolona biegała z balonem dzięki czemu on się unosił ku górze. Z uśmiechem patrzyłam na tą małą, przesłodką istotę. Dzieci są idealnym przykładem żeby cieszyć się z małych rzeczy. Stałam tak na rynku kiedy nagle ktoś mnie przytulił. Wystraszona odwróciłam się do tyłu ale gdy tylko ujrzałam uśmiechniętą twarz Konrada uspokoiłam się.
- Zwariowałeś głupku? - dałam mu buziaka
- Miło - uśmiechnął się - co piękne panie robią ?
- Dotleniają się prawda? - spojrzałam na Amelkę która była zajęta swoim balonikiem - a przystojny pan?
- A z chłopakami na miasto przyszedłem ale nic ciekawego - odparł.
Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
- Z czego się cieszysz kochanie?
- Bo cię widzę słodziaku - dałam mu buziaka w usta i się w niego wtuliłam.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę na rynku i wygłupialiśmy się z Amelką.
- Skarbie my musimy uciekać - oznajmiłam
- Już? Czemu tak szybko?
- Amelka musi obiad zjeść.
- A wujek nie może z nami iść ? - spojrzała na mnie Amelka
Spojrzałam na Konrada. Oczywiście że chciałam żeby z nami poszedł ale co jeśli wrócił Damian?
- Damian o nas nie wie prawda ? - spojrzał mi w oczy
- Nie ale niedługo się dowie, obiecuje
- Dobrze skarbie. Amelka wujek przyjdzie kiedy indziej ok? Bo dziś jestem zajęty - wziął małą na ręce
- Obiecujesz ? - spytała
- Tak obiecuje - dał jej buziaka w policzek i postawił na ziemi.
- My też musimy się pożegnać ? - spojrzał na mnie
- Niestety tak - dałam mu buziaka w usta i chciałam iść
- Nie tak szybko - przyciągnął mnie do siebie, namiętnie pocałował - teraz jesteś wolna
- No wariat - zaśmiałam się i ruszyłyśmy w drogę.
W domu Amelka żwawo biegała po całym domu i opowiadała mamie o wygłupach z Konradem. Siedziałam na kanapie i z uśmiechem patrzyłam na nią. Co chwila było " Konrad to " " Konrad tamto ".
Wieczorem zadzwonił Konrad i umówiliśmy się w parku. Przebrałam się w rurki i koszulę i wyszłam. Na miejscu był już Konrad.
Przywitałam się z nim i poszliśmy się przejść.
- Kotek co robisz za dwa tygodnie w sobotę i niedziele ?
- Nie mam planów a co ? - spojrzałam na niego
- Jedziesz ze mną na wesele do siostry ciotecznej - uśmiechnął się
- Słucham? Zwariowałeś - przystanęłam
- Nie czemu? Masz zaproszenie z osobą towarzyszącą, a nie wezmę koleżanki skoro mam ciebie prawda?
- No niby tak - uśmiechnęłam się
- No to nie marudzimy tylko się szykujemy na całą noc ze mną - uśmiechnął się szeroko
- Czyli to oznacza że mam się bać - zaśmiałam się
Pochodziliśmy jeszcze trochę po okolicy i wróciłam. Oznajmiłam mamie o propozycji Konrada i poszłam spać.




-----------
Tak więc jest kolejny rozdział :))
Wiem że długo nic nie dodawałam ale mam dużo obowiązków i nie ma kiedy.
Zapraszam do czytania i komentowania.