środa, 18 czerwca 2014

Rozdział IX

Kolejne dni minęły mi nad odwiedzinami Sebastiana w szpitalu. Było z nim coraz lepiej. W czwartek dwa tygodnie po wypadku lekarz pozwolił mu wyjść do domu chodź poruszał się o kulach
- Mamo! jedziemy po Sebę - krzyczałam zbiegając ze schodów
- Dobrze, tylko uważaj na schodach - wyjrzała z kuchni
Wsiadłam do samochodu Piotrka. Było dziś strasznie gorąco więc ubrałam się w letnią sukienkę do tego szpilki. Jechałam w ciszy kiedy chłopaki śmiali się w najlepsze
- Zwariuję - wyszeptałam
- Słyszałem! - wyszczerzył się Damian
- Miałeś słyszeć - uśmiechnęłam się
Gdy dojechaliśmy do szpitala to miałam już dosyć Damiana i Piotrka. Weszłam na odpowiednie piętro i odnalazłam salę
- Cześć - podeszłam i przytuliłam się do Sebastiana
- Nareście jesteście. Mam dość już tych białych ścian - rozejrzał się po sali
- Jeszcze będziesz ich miał dosyć - wskazałam na chłopaków którzy weszli akurat do sali
- Siam stary! - przywitali się z Sebą
Odwieźliśmy Sebastiana do domu i trochę z nim posiedzieliśmy. Pod wieczór przygotowałam kolację - zapiekankę z serem i szynką i razem zjedliśmy. Rodziców Sebastiana nie było bo byli w pracy. Tata Sebastiana był za granicą, a mama była lekarzem. Po kolacji pozmywałam naczynia aby Sebastiana mama miała spokój jak przyjdzie z pracy, pożegnaliśmy się z Sebastianem i wróciliśmy do domu

- Mamooo! - podążałam krok w krok za mamą do kuchni
- Co ty ode mnie chcesz? - spojrzała na mnie
- No mogę jutro nie iść - zrobiłam minę kotka
- Te twoje oczka nic nie dadzą. Czemu nie chcesz iść?
- No bo po co? I tak nic nie robimy. Jest już koniec szkoły
- Jeszcze tydzień - upomniała
- Wielkie mi halo - wzniosłam ręce do góry - Więc jak?
- Ale jutro pomagasz w sprzątaniu, a w Sobotę na szykowaniu wypadu nad jezioro ok? - z uśmiechem na mnie spojrzała
- A co jest w Sobotę? - spojrzałam na nią z miną " O czym ty do mnie mówisz? "
- Alan z tatą i młodszą siostrą przyjeżdżają
- Aa, a ok - zakminiłam o co chodzi - dziękuje i pomogę - pocałowałam ją w policzek i pognałam na górę
- zresztą zawsze pomagam - wyszeptałam w połowie drogi
- Mam się rozmyślić? - usłyszałam mamę
- A czy ja coś mówię? - zaśmiałam się
Wzięłam długą kąpiel, posmarowałam się kremem czekoladowym, ubrałam piżamę i z laptopem weszłam pod kołdrę. Zalogowałam się na Facebooka akurat na czacie dostępny był Alan.
- Hej ;d Jak tam? - napisał Alan
- Hej :) Dobrze, a tam? - szybko mu odpisałam
- Też dobrze. Nie mogę doczekać się Soboty ;D
- Noo ja też xd dziś się dowiedziałam (...)
Rozmawiałam z nim do późnej nocy. Około godziny 3.30 pożegnałam się z Alanem i zamknęłam laptopa. Z MP3 odpłynęłam do krainy Morfeusza...

 ***
- O nie moja panno wstajemy! - do pokoju weszła mama. Na początku nie dawałam oznak że nie śpię bo liczyłam że sobie pójdzie - noo już !
- Która godzina? - wymamrotałam
- 10. Wstawaj. Obiecałaś mi coś wczoraj - przysiadła na łóżku
- Mamusiu ja tak cię kocham, daj swojej jedynej córce takiej kochanej jeszcze 10 minut snu? - spojrzałam na nią jednym okiem
- Twoja mamusia tak cię kocha że ci nie da 10 minutek snu - uśmiechnęła się szeroko
- To jest skandal - podniosłam się
- O widzisz jak pięknie. Jeszcze trochę, a staniesz na nogi. Masz 15 minut i widzę cie na dole - i wyszła z pokoju
Pokręciłam głową i wstałam
- Co to jest w ogóle żeby nie dać dziecku się wyspać, cały dzień mam na sprzątanie - mamrotałam stojąc przy szafie, z dołu słyszałam jak mama się śmieję - ale to nie jest śmieszne! - krzyknęłam
- Jest skarbie, jest.
Ubrałam się w spodenki i bluzkę. Włosy związałam w kłosa i zrobiłam kreski na oczach. 
Zeszłam na dół i od razu wzięłam się za sprzątanie. Salon, pokój, drugi pokój i trzeci pokój. Później łazienka, korytarz i na końcu kuchnia.
Wyrobiłam się w 4 godziny. Po wszystkim rzuciłam się na sofę w salonie i leżałam.
- Dobra robota kochanie - nade mną pojawiła się mama i się śmiała ze mnie
- Bardzo dziękuje - szeroko się uśmiechnęłam - a teraz idę do siebie
Podniosłam się i swoje zwłoki przeniosłam do pokoju.
Reszta dnia zleciała nudno.
***
W Sobotę wstałam już sama. Nikt nie musiał mnie budzić.
Zeszłam na dół zjadłam śniadanie i razem z mamą przyszykowaliśmy jakieś przekąski. Dziś poznam siostrę Alana. Można powiedzieć że to też jakąś siostrą moją jest. Z tego co wiem ma 2.5 lat.
Naszykowałyśmy kosz przekąsek i czekaliśmy na gości.


--------------------
Długo mnie tu nie było, ale mam nadzieję że dużo z was nie pouciekało.
Ostatnim czasem miałam gorszy okres w życiu i nie miałam weny. Chyba mnie rozumiecie?
Ale od teraz będę starała się regularnie dodawać oraz nadrabiać to co opuściłam :) Tutaj jak i na Kamilu :D
Zachęcam do czytania i komentowania. Bo chcę wiedzieć czy ktoś jeszcze ze mną jest :)

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział VIII

Nareście już piątek. Coraz mniej już dni do wakacji. Chyba każdy uczeń odlicza kiedy skończy się ta cała męczarnia z uczeniem się, kartkówkami i sprawdzianami. Siedziałam na balkonie z kartonem soku pomarańczowego oraz laptopem. Z laptopa leciała moja ulubiona play lista z piosenkami o tematyce motocyklowej. Zdziwiłam się gdy na balkon wszedł Damian, Piotrek i Sebastian. Ten ostatni trzymał w ręce czerwoną różę, a Piotrek pudełko z różową kokardką
- A to co to? Ktoś ma urodziny? - spojrzałam na nich
- Tak. Maja - odpowiedział Sebastian
- No to? Maja tu nie mieszka chyba
- No tak ale potrzebny nam kierowca - odparł Sebastian
- Ale z tego co wiem to Sebastian masz prawko i motocykl - droczyłam się z nim
- Nadunia - Sebastian klęknął przede mną - proszę, tak ładnie
- Chłopaki zostawmy ich samych - na balkonie zostałam tylko z Sebastianem
- No to jak będzie Naduś? - dalej klęczał
- Dobra tylko wstań! O której?
- Najlepiej to teraz jak masz czas - wyszczerzył się
Odłożyłam laptopa na półkę w pokoju, wzięłam kluczyki i zeszłam na dół
- Ja jadę z Nadią - zadecydował Piotrek
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam zaraz za Damianem. Po pół godzinie staliśmy wszyscy pod domem Majki. Otworzyła nam mama Mai i razem z nią wyszliśmy na taras gdzie przebywała Maja. Zaczęliśmy śpiewać jej "Sto lat!", a w drzwiach pojawiła się jej siostra z zapalonym tortem. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i wracaliśmy do domu. Jednak po drodze spotkał nas pech. Jechaliśmy sobie normalnie niezbyt szybko kiedy nagle z drugiego pasa wyjechał samochód wprost na czołowe w motocykl Damiana i Sebastiana. Damian chciał uniknąć zdarzenia i odbił w bok i uderzył w drzewo. Damianowi nic nie było prócz złamania zewnętrznego nogi natomiast Sebastiana odrzuciło na parę metrów. Leżał na ziemi i się nie ruszał. Zatrzymałam motocykl i podbiegłam do Sebastiana. Zdjęłam mu delikatnie kask i sprawdziłam czy oddycha. Nie wyczułam pulsu. Krzyknęłam tylko do Piotrka by dzwonił po pogotowie i przystąpiłam do reanimacji. Kurs pierwszej pomocy skończyłam w ubiegłe wakacje. Zanim karetka zdążyła dotrzeć Sebastian oddychał samodzielnie. Sanitariusze przejęli działania ode mnie, a ja podbiegłam do Damiana. Siedział na trawie oparty o drzewo i uciskał miejsce złamania. Na miejsce dotarła również policja. Pogotowie zabrało chłopaków do szpitala, a ja z Piotrkiem musiałam złożyć zeznania. Jak się później okazało sprawca uciekł z miejsca wypadku. Byłam zła, zdenerwowana i cała się trzęsłam .Trzeba być bardzo nieodpowiedzialnym człowiekiem skoro powoduje się wypadek i nawet nie udziela się pomocy.
- Ej Naduś! Nic im nie będzie, spokojnie - podszedł do mnie Piotrek i mocno mnie przytulił
- Chciałabym, aby to była prawda. Bardzo się o nich martwię - wtuliłam się w niego
- Daj kluczyki ja będę teraz prowadził - przekazałam mu kluczyki i zajęłam miejsce za nim. Odwiózł mnie do domu i siedział razem ze mną i mnie wspierał. Mama pojechała na miejsce wypadku aby przewieść rozbity motocykl z powrotem do domu. Późnym wieczorem razem z mamą pojechałam do szpitala by odebrać Damiana i odwiedzić Sebastiana. Na korytarzu byli kumple chłopaków i nawet Konrad się pojawił tylko nie wiem z jakiej racji. Podeszłam do Piotrka i oparłam się o ścianę obok niego.
- Co z nimi? - spojrzałam mu w oczy
- Już dobrze. Dzięki twojej reanimacji Seba żyje - uśmiechnął się
- Witam panią. To pani reanimowała kolegę? - koło mnie pojawił się lekarz
- Dobry wieczór. Tak ja - lekko się zarumieniłam
- No to Gratuluje. Nie dość że motocyklistka to jeszcze nawet reanimować potrafi - na słowo "motocyklistka" Konrad wybałuszył oczy i patrzył na mnie.
W końcu mogłam wejść na salę. Usiadłam obok łóżka Sebastiana i patrzyłam na niego
- Dziękuje że mnie uratowałaś - wyszeptał
- Nie ma za co. Ty na moim miejscu zrobiłbyś to samo - lekko się uśmiechnęłam
Sebastian poprosił żebym się położyła koło niego na poduszczę więc tak zrobiłam. Leżeliśmy tak sobie i rozmawialiśmy.


-------
Przepraszam że ostatnio nic nie dodawałam ale wszystko w koło mnie się wali. Nie mam na nic siły.
Mam nadzieję że opowiadanie się wam spodoba :)
Zrozumiem jeśli nie będziecie chcieli już tu zaglądać bo prawdę mówiąc sama zawaliłam.
Czytać i komentować :)